W ostatnich tygodniach zacząłem pijać głównie herbatę yancha z Wu Yi (wiem, że to tautologia). U mnie też pogoda marcowa, aczkolwiek śniegu nie mamy. Czasem 30 stopni, czasem 15. Człowiek nie wie jak się ubrać wychodząc na zajęcia. Ale Ci z was, którzy siedzą w Polsce mogą to uznać za wyjątkowo łagodną pogodę :)
Z racji tego, że nie wrzucałem postów na bieżąco wpis ten będzie zbierał moje doznania herbaciane ze znacznej części świąt.
W Wielkim Tygodniu skupiłem się na tym co stare, co już przemija. Do zielonych herbat przeskoczę w którymś z kolejnych postów. W Triduum Paschalne starałem się trochę przejść na ascezę i nie rozkoszować się za bardzo herbatami.
Przede wszystkim zaopatrzyłem się w nowego yixinga przeznaczonego na Wu Yi yancha (obrazek poniżej, prawa strona). Jest on większy od poprzedniego na młode sheng puery (do lat 6). Jest on również niższy, dzięki czemu liście yancha, które się nie rozkładają aż tak bardzo jak te puerowe, ładnie się układają zostawiając minimum wolnej powierzchni w górnej części dzbanka. Glinka Zhu Ni też jest znacznie wyższej jakości, co widać, czuć, jak i słychać :)
W poniższym chayeguan przechowuję Rou Gui - dość standardowej jakości. Nie jest to zhengshan, tylko "średni" poziom gór. Jest to równierz herbata młoda, jednoroczna. Drugi Rou Gui to zhong huo RG. Oznacza to, że jest średnio palony (aczkolwiek bardziej od wersji "standard"). Ten sam rocznik, liście trochę gorsze z tego co mi powiedziano. Niewiele tańszy od poprzednika.
Aromat po umieszczeniu liści w dzbanku również "standardowy" dla RG. Bez fajerwerków. Lekko czekoladowy. Niezbyt intensywny. Niestety mój yixing nie przeszedł na dobre yanchą, przez co nie oddaje wszystkich nut smakowych tak jak powinien.
Przy okazji krótka dygresja. Gałązka iglaka, którą widać na powyższym zdjęciu to palemka wielkanocna. Okazuje się, że w Xi'anie w którym rosną gdzieniegdzie palmy (w parkach, w ogrodach na campusach, w donicach na ulicy) święci się w Niedzielę Palmową gałązki iglaków. Dziwny zwyczaj, chciałoby się powiedzieć. Ale biorąc pod uwagę "nasze" tradycje i innowacje związane z palemkami, nie jest to aż tak dziwne :)
Co więcej, Xi'an (były Chang'an jakby nie było) jest kolebką chrześcijaństwa w Chinach. To tu w końcu za czasów dynastii Tang przybyli nestorianie (którzy tak naprawdę z Nestoriuszem mieli niewiele wspólnego i jest to bardziej umowna nazwa dla chrześcijan wschodnio-syryjskich) i założyli pierwszą wspólnotę.
Na powyższym obrazku można zobaczyć procesję chińskich chrześcijan z palemkami (a może to też iglaki?). W 1623 (lub 1625) została przez jezuitów odkopana stela opowiadająca historię chrześcijan, którzy zwali się jingjiao (mniej więcej "świetlista nauka"). W tym momencie kopię (tzw. stone rubbing) tej steli można kupić na ulicy przy Lesie Stell (chin. beilin), muzeum mieszczącym zabytkowe, antyczne stele z historycznymi tekstami, za bagatela 80 yuanów. Teorii na temat losu chrześcijaństwa od przybycia w VII wieku, do niemal całkowitej eliminacji podczas czystek religijnych w 845, jest wiele. Od tego, jak ta religia dominowała w życiu publicznym i pośród mieszczan (imo mało prawdopodobne), po teorię niemal zupełnej adaptacji i synkretyzmu z buddyzmem i taoizmem (imo bardzo prawdopodobne, zwłaszcza jak się spojrzy na język używany w pismach religijnych z tego okresu znalezionych w jaskiniach z Dunhuang). Niemniej to w Louguantai (gdzie znajduje się do dzisiaj prawdopodobnie ostatni relikt architektury jingjiao) jest największa społeczność katolików w Shaanxi (tak mi przynajmniej opowiadali herbaciarze).
Szczerze mówiąc ostatnio przypadają mi do gustu mniej prażone wulongi.
Poniżej zdjęcie dwóch RG. Po lewej: zhonghuo Rou Gui. Liście w postaci suchej zdają się być większe, bardziej rozłożyste od stardardowego RG. Po zaparzeniu się to zmienia. Mniej prażony RG (po prawej) ma liście bardziej rozłożyste, ładniejsze, pełne, znajdzie się kilka młodych listków. Mniej patyczków.
To już poniedziałek po niedzieli palmowej. Krótki opis Kugua Lao Tie Guan Yin. Tak jak wspominałem wcześniej, melon (de facto przepękla ogórkowata, ale pozostańmy przy "melonie") nadaje kwaskowatego, owocowego posmaku. Oczywiście łamiąc fragmenty melona możemy odpowiednio go dozować, żeby jego smak nie był zbyt intensywny. Sam fakt przechowywania tej herbaty w nim nadaje jej charakterystyczny posmak. Przy łamaniu kruszą się również liście. Dobrze jest odseparować okruchy od właściwej herbaty. Nie lubimy fusów i nie potrzebnej goryczki.
Napar ciemny, jak to w przypadku LTGY. Intensywny, bardzo charakterystyczny aromat dla zwykłego LTGY. Smak jest już bardziej skomplikowany. Wzbogacony dodatkiem kugua (苦瓜). Można wyciągnąć z niego 8 parzeń. Nie jest super wydajny, ale można się tym zadowolić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz