Plan dnia podyktowała mi spóźniona pobudka. Żeby dostać się na Jinkang lu potrzeba dwie godziny na przejechanie połowy Xi'anu. Więc musiałbym wstać najpóźniej ok. 10 i wyjść przed 11, żeby dłuższa wyprawa się opłacała. Niestety wstałem o 12, co wszystko skomplikowało. Spędziłem siedem godzin na Wenyinnan lu i obszedłem trzy herbaciarnie.
Od dłuższego czasu we wszystkich herbaciarniach można spotkać kobiety selekcjonujące liście Tie Guan Yin i prażące je na miejscu. Na zdjęciu poniżej prezentuję tak zwaną shicha (湿茶) czyli po prostu "wilgotna herbata", gdyż zawiera jeszcze nadmiar wody/olejków w liściach.
Na zdjęciu jesienny TGY. Cała porcja z gaiwana. Szczerze mówiąc,
tak już post factum, nie wiem jak się te wszystkie liście zmieściły w gaiwanie.
Spróbowałem się dowiedzieć czegoś na temat hong cha z Shaanxi. Cenowo zbliżona do zielonych. Czyli niższe sorty można znaleźć za ok. 200 zł za jin (pół kilo), najwyższe to już półtora tysiąca zł. Oczywiście można znaleźć jeszcze niższe sorty. Raz w herbaciarni (nastawionej na turystów, w jednym z bardziej charakterystycznych miejsc w Xi'anie przy bramie południowej) pokazano mi Zi Yang Mao Jian po 60 zł za jin. Liście były przerażająco marnej jakości. Dzisiaj próbowałem jednego z lepszych sortów (pąk plus litek) i smak był naprawdę interesujący.
Shannan hong cha (陕南红茶) pochodzi z południowego Shaanxi - na co wskazuje bezpośrednio jej nazwa. Jest produkowana w okolicy miasta Ankang (安康), rodzimego miasta "Pani Herbaciarki" :)
Najlepsze liście tej herbaty są z południowej części zbocza gór znajdujących się w regionie Ankang.
Zdjęcia powyżej ukazują najniższy i najwyższy sort tej herbaty. Sprzedawczyni narzekała, że ludzie kupują najlepszej jakości liście w małych ilościach - po 50 i 100 gram. Szczerze mówiąc wcale im się nie dziwię :) Jeśli dobrze zapamiętałem produkuje ją się w bardzo niewielkiej ilości.
Nie mogę w internecie znaleźć informacji o niej. Na taobao znalazłem tylko jedną aukcję, gdzie 100 gram kosztuje 660 yuanów. Na pytanie, czy są jakieś książki na temat herbat w Shaanxi, odpowiedziała, że nie powstała żadna zbiorowa publikacja. Na temat herbaty z Ankang istnieje jakaś publikacja (nie zrozumiałem tylko, czy chodzi o coś większego, czy jakąś wzmiankę) ale tylko obejmująca kwestie kultywacji krzaków - czyli skierowana przede wszystkim do hodowców.
Nie czuję się specem od hong cha i nie jestem jej jakimś szczególnym miłośnikiem, ale ma bardzo przyjemny smak. Odpowiadał mi również jej cierpkość, a jest to dość istotne, gdyż jest to najczęstszy odstraszający mnie element w "czarnych".
liście po shannan hong cha najniższego sortu
W herbaciarni z Changning Yiyou w znacznej mierze mają shu puery. Jeśli chodzi o shengi wybór nie jest taki wielki. Bingi (365 g) z lao shu cha ye (老树茶叶) kosztują bagatela 85 kuaiów. Cegiełki (zhuang: 250 g) z tego samego materiału to 75 kuaiów. Półkilowe bingi z gushu (古树) to już dwa razy wyższa cena, no ale czego się nie wyda na porządne liście. Niestety herbaciarka nie mogła znaleźć książek od producenta do wydania. Ale z tego co pokazywała drzewa z ich terenów są faktycznie ładne. Wszystkie są z okolic Changning, to jest Baoshan w zachodnim Yunnanie. Standardowe lao shu mają pomiędzy 100-150 lat.
Tak się składa, że ta herbaciarnia ma również najpiękniejszy dobór ceramiki z jingdezhen jaki dotychczas widziałem w jednym miejscu. Absolutny brak taniej tandety, który często można znaleźć w innych sklepach. Chodzi mi przede wszystkim o bardzo często spotykaną szarą grubą porcelaną z pieczęciowym drukiem, która ma uchodzić za ręcznie malowaną. Przy czym przynajmniej w takich miejscach jak Chacheng, poza okiem turystów, sprzedawcy nie wciskają kitu, że jest to ręcznie malowane i nawet nie starają się tego opchnąć drożej niż kilka, maksymalnie kilkanaście kuaiów. Niektórzy mogą nie lubić przekombinowanej ceramiki, ale ta mi się naprawdę spodobała. Nawet złocone elementy przełamujące ascetyczność biało-niebieskiej porcelany wydały mi się jak najbardziej na miejscu. Niestety po poniższym zdjęciu padła mi bateria w aparacie, więc niestety mam to jedyne zdjęcie.
W ostatnim sklepie, który poznałem przy mojej poprzedniej wizycie, i w którym kupowałem swój czajniczek indukcyjny Kamjove (który mi się jakiś czas temu lekko przypalił przez automatyczne podgrzewanie - jednak płyta, na szczęście, nie ucierpiała na tym) zakupiłem trochę Tie Guan Yin hong cha. Plusem tej herbaty jest to, że nie ma prawie w ogóle irytującej cierpkości hong cha. Ma za to ciągle słodki smak TGY. Bardzo ciekawa receptura. I stosunkowo niedroga herbata.
Tak więc dzisiejszy wypad zakończyłem w pełni usatysfakcjonowany sheng pu z Changning Yiyou (laoshu) i TGY hong cha.
Wybaczcie jakość zdjęć. U mnie jest już totalnie ciemno, a światło w pokoju mam takie sobie.
I prosze jaki dzien pelen herbat. Bardzo ciekawa porcja informacji Hong Cha w Shaanxi ! ? unikat nieznany !
OdpowiedzUsuńNo w internecie nic prawie nie mogę znaleźć na ten temat. Sądzę, że to jakaś mała produkcja przez lokalnych farmerów z Ankang. Pewnie ten sam materiał co na zielone. Przeglądałem zdjęcia z Ankang i jest tam naprawdę sporo bardzo małych poletek herbat np. gdzieś za domami pod lasem. W sumie jest to niedaleko i można by spróbować się na weekend przejechać. Ale teraz w zimę nie ma zbytnio sensu. Chiny są duże. Sądzę, że pełno tu herbacianych ciekawostek :)
OdpowiedzUsuńZnalazłem temat na forum na temat hong cha z Xixiang. Widać, że też nie wszyscy w Shaanxi o tym wiedzą ;] Zdjęcie na forum przedstawia małżeństwo zbierające herbatę w Xixiang. To jest pomiędzy rejonami Ankang a Hanzhong.
OdpowiedzUsuńhttp://bbs.xixiang.com.cn/forum.php?mod=viewthread&tid=202717
Wlasnie to jest to.... lokalne informacje o takich miejscach i herbatach prawie nie znanych. Nie latwo dostac takie herbaty - fajnie masz.
OdpowiedzUsuńRarytaski z Tajwanu , Rock oolongi z Wu Yi i wszelkie Pu-erh'y bez trudu kupimy w necie a i poczytac w blogach o nich mozemy. Nie ma to jak cos uniklanego a Hong cha w zimie rozgrzewa -wiec napic sie mozna..
Udalo sie odszukac sympatykow Pu erh 'ow w Xian? Moze sa jakies spotkania ?
Nie znalazłem żadnego koła sympatyków poza herbaciarniami. Ogólnie jest taki miły zwyczaj tutaj - nie wiem czy tylko tu, czy w większości Chin - że można przynieść/kupić swoją czarkę do herbaty i zostawić ją w herbaciarni. W dużej ilości herbaciarni, zwłaszcza tych lepszych, są specjalne półki, na których są czarki nie na sprzedaż. Należą one właśnie do znajomych herbaciarzy. Ale tak w ogóle, nie ma żadnego problemu, żeby wpaść napić się herbaty i pogadać. Nie trzeba nic kupować ani za nic płacić. Jest to raczej standardowa gościnność. W ten weekend też poszedłem na ten rynek herbaty i w sklepie z puerami Liji opiłem się czterech różnych herbat. W międzyczasie przewinęło się trochę gości, ale tak w zasadzie tylko ja coś kupiłem :) Atmosfera jest bardzo przyjemna.
OdpowiedzUsuń