sobota, 8 czerwca 2013

Hanzhong Xianhao Mingqian

Hanzhong xianhao 汉中仙毫 to lokalna herbata z Shaanxi. Zdarzyło mi się wspomnieć o niej kilka razy. Hanzhong 汉中 to kolejne obok Ankang 安康 miasto na południu Shaanxi, które znane jest z produkcji herbaty. Herbatę zakupiłem wczesną wiosną, jeszcze przed Qing Ming.  Dzięki temu zdążyła wylądować w moim wielkanocnym koszyczku. Szczerze mówiąc, dotychczas próbowałem jej tylko jeden raz. Z tego względu, że jest to herbata szczególnie młoda (same pączki 茶芽), a czas nieubłaganie mija, trzeba ją będzie wkrótce wypić. Osobiście nie uważam, żeby zielone herbaty się uszlachetniały z czasem. Ich minusem jest to, że szybko wietrzeją, a wieczne trzymanie herbaty w lodówce też nie jawi mi się dobrym rozwiązaniem. Na pewno się spowalnia proces starzenia, ale już po roku i tak czuć różnicę. Co doświadczyłem przetrzymując dość spore ilości japońskich zielonych w swojej lodówce. Najlepiej starzejące się herbaty są robione z dużych, dojrzałych liści - wystarczy spojrzeć na puery czy wulongi. Atutem młodych liści jest ich świeżość, delikatność. Wszelkie delikatne nuty obecne w młodych herbatach dość szybko się ulatniają gdy zbyt długo leży. Pojawia się goryczka, cierpkość. Herbata staje się mniej wydajna. Napar staje się mniej interesujący - zazwyczaj zamiast delikatnego, klarownego, zieleniejącego się, lub z odcieniami świeżej, żywej żółci, staje się ciemny, mętny, ciemno-żółty, w najgorszych wypadkach wręcz brązowawy. Wystarczy czasem na noc zostawić trochę liści po wypitej herbacie z wodą. Przy świeżych, młodych herbatach, jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żeby napar był mętny i brązowy. Jeśli liście są stare, już fermentujące - napar będzie brzydki, ciemny.


Od zbioru Hanzhong Xianhao minęło trochę ponad 3 miesiące. Jest to jednak nadal bardzo młoda herbata. Z tego względu, że nie trzymam jej w lodówce, ale w ceramicznych pojemniku, powoli traci swój kolor - leciutko zbladła od czasu zakupu. Nadal ma jednak swój świeży zapach. Można zauważyć, że listki wciąż są pokryte delikatnym srebrnym futerkiem.
Przy parzeniu nie żałuję herbaty. Tak jak pisałem - zielone są dla mnie przede wszystkim herbatami sezonowymi. Tak jak beaujolais nouveau. Nadają się do kosztowania tylko przez odpowiednią długość czasu. Nie sądzę, żeby byli ludzi, którzy zostawiają takie wino do leżakowania. I to samo sądzę o zielonych herbatach. Ciężko mi sobie wyobrazić zostawianie takich zielonych herbat, by dojrzewały przez 5, 10 czy 15 lat. Jeśli ktoś ma jednak inne doświadczenie, to zapraszam do podzielenia się :)








Herbatę przetrzymałem trochę dłużej niż minutę. Napar nie dość, że nie pociemniał - miał bardzo jasną, czystą, słomkową, przebijającą nieśmiałą zielenią barwę - to jeszcze miał bardzo delikatny smak. Przy czym zaznaczam, że nie chodzi mi zdecydowanie o brak smaku - jak to jest w zwietrzałych herbatach. Są to bardzo delikatne nuty, pozbawione jakiejkolwiek cierpkości. Ba! Wręcz daje się wyczuć delikatne umami, charakterystyczne dla japońskich herbat. Szczerze mówiąc, gdy ostatnio piłem tą herbatę, nie pamiętam zupełnie, żebym to odczuł.






Gorące, zaparzające się liście, mają cudowny świeży aromat. Przywodzi mi namyśl zapach roznoszący się nad stawem czy jeziorem. Zapach traw, trzciny, świeżej wody, wilgotnego powietrza, które wzmacnia zapachy.





Z poprzedniego parzenia zapamiętałem goryczkę suszonej słodkiej papryki. I faktycznie: przy kolejnych parzeniach, gdy przetrzyma się i rozprowadzi herbatę w ustach pozostaje delikatna paprykowa goryczka.





Jeśli chodzi o wrażenia czysto fizyczne, cielesne, to jest to herbata bardzo dobra na upał. Tak jak z pierwszym łykiem bardzo mnie rozgrzała, tak z każdą kolejną czarką zaczyna lekko wychładzać mój organizm.




A na deser ciasteczka z fasolki z siekanymi orzeszkami ziemnymi i nadzieniem z czarnego sezamu.

Na koniec filmik o tym jak powstaje hanzhong xianhao:





2 komentarze:

  1. Hanzhong xianhao 汉中仙毫 -ciekawe jak dalo by sie przetlumaczyc nazwe tej herbaty na jezyk polski ? Z moich doswiadczen chinskie herbaty z pierwszych zbiorow -najlepiej smakuja kilka dni ( tygodni ) po wyprodukowaniu i odwrotnie po kilku miesiacach traca na swojej wartosci.
    Ostanio przygotowywalem japonskie shincha i chyba dlatego nie udalo mi sie dobrze zaparzyc tegorocznej chinskiej - temperatura 70 C - zbyt niska.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hanzhong to miasto po prostu. A xianhao, hmm... Włos nieśmiertelnego? Ja bym w tą stronę poszedł.
    No ja do chińskich nie lubię nawet dawać za niskiej temperatury. Nawet przy tych wczesnowiosennych. Wiadomo, że za wysoka też odpada. Chociaż przy LJ takie 90 nawet czasem nie zaszkodzi. A z japońskmi to wiadomo. Nawet na zimno można spokojnie zaparzyć. Mimo, że wtedy za dużo teiny nie będzie.

    OdpowiedzUsuń