wtorek, 11 grudnia 2012

Tie Guan Yin hongcha

Tie Guan Yin hongcha, którą nabyłem w ubiegły weekend jest dla mnie pewną nowością. Sprzedawca mi ją pokazał jakiś czas temu, kiedy szukałem Lao TGY. Wtedy dopiero dowiedziałem się o jej istnieniu. Poza taobao nie spotkałem się z nią w znanych mi sklepach internetowych z herbatą. Oznacza to, że jest to herbata nieznana, albo po prostu mało atrakcyjna.



 (zdjęcie z czasów poprzedniego wpisu)



Szczerze mówiąc mam małe doświadczenia z czarnymi herbatami i nigdy nie czułem się ich znawcą. To co mnie jednak wiele razy od nich odstraszało, to było dokładne wyczucie czasu przy parzeniu, która kończyło się dla mnie najczęściej katastrofą. Nieprzyjemna, zbyt intensywna cierpkość, kwaskowatość, która zabijała wszelką przyjemność w smakowaniu herbaty. Parzenie czarnych herbat rzadko mi wychodzi. Z chińskimi miałem lepsze przeżycia, mam wrażenie że są delikatniejsze od swoich indyjskich kuzynów. W Chinach się powoli nawracam na czarne, ale może też z tego względu, że osoby, które mi je parzą znają się na rzeczy.



TGY hongcha jest jedną z tych herbat, które nie sprawiają mi problemów i gdyby większość taka była, z pewnością gościły by częściej na moim chapanie.



TGY hongcha powstaje z tego samego materiału co klasyczny, znany nam wulong Tie Guan Yin (czy to w wersji świeżej, zielonej, czy prażonej) jednak proces powstawania jest już jak w przypadku czarnej herbaty. Liście nie są zrolowane - są duże i rozłożyste. Kolejna rzecz którą lubię, jeśli mam pić czarne herbaty. Z moich dotychczasowych, ubogich doświadczeń z hongchą wyniosłem to, iż im mniejsze, cięte, poskręcane liście, tym herbata ma bardziej irytującą goryczkę i kwaskowatość. Może to też kwestia tego, że w przypadku herbaty w takiej formie mam problemy z dobraniem proporcji.






Tak więc TGY hongcha nie ma nieprzyjemnej dla mnie cierpkości. Jest delikatny i słodki. Ma swój charakterystyczny smak Tie Guan Yina. Na pewno jest to bardzo interesująca herbata. Cena nie jest absurdalnie wysoka, więc cieszę się, że zakupiłem jej więcej.






Jest to też herbata bardzo wygodna do beztroskiego parzenia w gaiwanie, np. w trakcie siedzenia przy laptopie, gdyż parzenie jej nie wymaga szczególnej atencji. Jeszcze nie udało mi się jej zepsuć.





Jeszcze na koniec zdjęcie sprzedawców pakujących shicha tgy. Niestety przy ostatniej wizycie nie wziąłem lepszego aparatu, więc zdjęcie ma słabą jakość. Są to liście, które opisywałem poprzednio, jeszcze przed ostateczną obróbką. Można je spokojnie rozgnieść w palcach, aż wydostanie się z nich olejek o charakterystycznym zapachu. Cały czas w wielu herbaciarniach można zauważyć osoby selekcjonujące liście i usuwające patyczki (których nie brakuje np. w TGY hongcha).








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz